Natalia Szroeder i Liber - Kobierzyce 24.08.2014
Nie tak dawno temu, na blogu pojawiła się moja pierwsza
„poważna” relacja z koncertu, a już mam przyjemność zaprezentować Wam kolejne
sprawozdanie z muzycznego wydarzenia.
Dwudziestego czwartego sierpnia gościłam
w Kobierzycach, gdzie miałam przyjemność wysłuchać Natalii Szroeder w duecie z
Liberem. Kilka godzin po ich koncercie,
na scenie pojawiła się Sylwia Grzeszczak, ale o występie tej artystki będziecie
mogli przeczytać za dwa tygodnie.
W przedostatni weekend wakacji, w Kobierzycach pod Wrocławiem, odbywały się dożynki. Historia ta zaczyna się jednak o wiele wcześniej, gdy przed wakacjami wyszukiwałam koncerty interesujących mnie artystów, którzy graliby w moim województwie, najlepiej stosunkowo niedaleko mojego miasta. Robiąc spis wszystkich występów, które chciałabym zobaczyć, moim punktem numer jeden był Szymanów, gdzie miała wystąpić Ewa Farna. Później odkryłam, że Szymanów, który na pewnej stronie był ulokowany w bardzo odległym województwie, jest tym samym Szymanowem, gdzie zagrać ma Ewelina Lisowska.
Bardzo ucieszyłam się, gdy dostałam zgodę na robienie zdjęć podczas koncertu, choć był to tak naprawdę dodatek. Kolejnym punktem na mojej koncertowej liście były Kobierzyce, do których o mały włos wcale bym nie pojechała. Dożynki miały miejsce w przeddzień, bardzo ważnego, dla mojego współtowarzysza podróży, dnia. Musiałam więc stosunkowo szybko wrócić do domu, ale to było najmniejszym problemem. Jako że moja fotograficzna pasja wciąż się rozwija i nabiera tempa, bardzo chciałam, abym i na dożynkach mogła robić zdjęcia podczas koncertów. Niestety nie było to możliwe. Z przyczyn czysto organizacyjnych, technicznych, względów bezpieczeństwa: nie. Nie wpuszczamy niezaufanych ludzi na backstage. Słusznie, organizatorzy już pewnie nieraz mieli nieprzyjemności związane z takimi osobami, dlatego nie dziwiłam się, że nie chcą naginać swoich zasad. I kiedy już właściwie pożegnałam się z perspektywą uwiecznienia koncertu, sytuacja obróciła się o 180 stopni. Dostałam zielone światło i mogłam zacząć się pakować. Tutaj bardzo serdecznie chciałabym podziękować organizatorom za to, że mi zaufali, dzięki czemu mogłam wejść za barierki, a dziś mogę okrasić tę relację moimi zdjęciami i poprosić Was o komentarz, sugestię na ich temat.
Moja sympatia do Natalii
narodziła się blisko półtora roku temu. Kim jest ta młoda dziewczyna o
aksamitnym głosie, dowiedziałam się miesiąc po tym, jak zagrała w moim
mieście. Oczarował mnie jej głos, a
kiedy kilka miesięcy później odezwała się do mnie Julka, która opowiedziała mi o swoim spotkaniu z Natalią, która odwiedziła fankę w jej własnym domu, nie
mogłam uwierzyć, że mój blog miał pewien wkład w spełnienie marzeń młodej
wielbicielki talentu artystki. Na
koncert tej artystki chciałam pojechać od dawna, a kiedy pojawiła się taka
sposobność, nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności.
Okazało się, że na stadion, gdzie
odbywały się dożynki, dotarłyśmy bardzo szybko, a znalezienie biura poszło
niezwykle sprawnie. Zaskoczyła mnie organizacja dożynek. Dwie sceny i mnóstwo innych atrakcji, a każdy
wiedział gdzie ma iść, na każdym roku
wisiały tabliczki informacyjne – drogowskazy. Zapewne dla osób, które gościły
na większych festiwalach, nie jest to niczym nowym, ale ja, jako osoba, która
chodzi na koncerty biletowane do małych sal, albo otwarte plenerowe imprezy
organizowane z okazji dnia danej
miejscowości, byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona.
Po godzinie 17.00 na scenie pojawili się muzycy i rozbrzmiał utwór znany z 2012 roku, który Liber nagrał w duecie z "InoRos" – "Czyste szaleństwo". Na scenie jako pierwszy pojawił się właśnie wokalista, a chwilę później dołączyła do niego Natalia Szroeder. Bardzo spodobała mi się jej interpretacja. Nieznacznie zmieniła brzmienie słów w refrenie, ale dało to niezwykły efekt. Absolutnie niezwykłym momentem była chwila, gdy Natalia patrzyła wprost w mój obiektyw i przepięknie się uśmiechała. Bardzo cieszę się, że tym razem udało mi się zarejestrować ten moment i dostrzec ten fakt. Gdy przeglądałam zdjęcia z Szymanowa, odkryłam, że Ewa patrzy wprost w mój aparat, co było niezwykłym odkryciem, ale niestety zdjęcie jest poruszone. (Dlaczego akurat wtedy musiałam zdecydować się na zabicie komara, znajdującego się na mojej ręce?) Powinnam nadmienić, że niestety nie widzę z daleka i powinnam nosić okulary, ale z niewyjaśnionych przyczyn tego nie robię. Dlatego o wielu szczegółach, które miały miejsce w danym miejscu, dowiaduje się ze zdjęć.
Gdy przeglądałam fotografie z występu
Natalii i Libera w pewnym momencie czułam się naprawdę nieziemsko, gdy
odkryłam, że na kilku zdjęciach Pan Marcin (bo tak naprawdę na imię ma Liber) i Natalia patrzą
prosto w mój obiektyw. Później jednak lekko się przeraziłam, bo zobaczyłam, że na
kilkunastu zdjęciach oczy wokalistki spoglądają w moją stronę. Było to dość
dziwne uczucie, którego nie potrafię opisać, ale może jednak wróćmy do koncertu.
Drugi numer, który zabrzmiał w
Kobierzycach to „Katrina”, którą Liber nagrał z Rafałem Brzozowskim. Utwór ten brzmiał jednak zupełnie inaczej i
bardzo mi się spodobał, zwłaszcza refren, który znów dzięki wokalowi Natalii
niewątpliwie zyskał.
Był to pierwszy
koncert od dość długiego czasu, na
którym nie wiedziałam jakie piosenki zostaną wykonane. Było to dość zaskakujące doświadczenie, ale
były także takie utwory, które po prostu musiały się pojawić. Niewątpliwie takim numerem jest „Nie patrzę w dół” – drugi wspólny
singiel Natalii i Libera, kolejny hit. Później Natalia zaprosiła na scenę dwie
osoby, które mogły zaśpiewać z nią kawałek piosenki. Parę minut później
Natalia zeszła ze sceny do fanów, czego niestety nie widziałam, bo przepychałam
się przez licznie zgromadzoną publiczność. Natalia zrzuciła z siebie kurtkę i usłyszeliśmy
piosenkę pod tytułem „Winny”, którą Liber nagrał z Mateuszem
Mijalem.
Następnie Natalia przedstawiła
wszystkich członków zespołu i zaprezentowała swój pierwszy solowy singiel –
„Jane”. Trzeba przyznać, że piosenka stylistyką znacznie odbiega od pozostałych
utworów zaprezentowanych na koncercie, a także innych solowych piosenek
wokalistki takich jak np. „Nie pytaj jak”, które było kolejnym numerem, który
usłyszeliśmy. Utwór został stworzony na
potrzeby "Young Stars Festival",
w którym młoda wokalistka wzięła udział.
Następnie przyszła kolej na „Tęczowy”.
Jest to pierwszy utwór Natalii, który powstał po dwóch piosenkach stworzonych z
Liberem,a te stały się niekwestionowanymi hitami. Po trzech solowych singlach Natalii
przyszedł czas na dwa covery zagranicznych przebojów. Tegoroczna maturzystka
zaprezentowała swoją interpretację hitu "Locked
Out Of Heaven" - Bruno Marsa, którą absolutnie mnie oczarowała. „Eye of the tiger” zespołu "Survivor" to kolejny numer, który mogliśmy usłyszeć, w
trakcie którego na scenę wrócił Liber i usłyszeliśmy lekko zmodyfikowaną
zwrotkę znaną z programu „Bitwa na głosy”,
w którym Liber brał udział w 2012 roku.
Następnie wykonawcy zaprezentowali swój najnowszy singiel – „Teraz Ty”. Muszę przyznać, że na żywo ta piosenka bardzo dużo zyskała i spodobała mi się zdecydowanie bardziej, niż jej studyjna wersja. Po najnowszym utworze przyszedł czas na zdecydowanie starszą piosenkę z 2004 roku – „Skarby”. Koncert zakończył największy wspólny hit Natalii Szroeder i Libera – „Wszystkiego na raz”. Gdy muzycy opuścili scenę, publiczność zdecydowanie nie chciała tak łatwo się z nimi pożegnać. Jako bis zagrano ponownie najnowszy singiel: „Teraz Ty”, który ostatecznie zakończył muzyczne spotkanie z Natalią i Liberem.
Następnie wykonawcy zaprezentowali swój najnowszy singiel – „Teraz Ty”. Muszę przyznać, że na żywo ta piosenka bardzo dużo zyskała i spodobała mi się zdecydowanie bardziej, niż jej studyjna wersja. Po najnowszym utworze przyszedł czas na zdecydowanie starszą piosenkę z 2004 roku – „Skarby”. Koncert zakończył największy wspólny hit Natalii Szroeder i Libera – „Wszystkiego na raz”. Gdy muzycy opuścili scenę, publiczność zdecydowanie nie chciała tak łatwo się z nimi pożegnać. Jako bis zagrano ponownie najnowszy singiel: „Teraz Ty”, który ostatecznie zakończył muzyczne spotkanie z Natalią i Liberem.
Podczas koncertu Natalia miała niezwykły kontakt z publicznością. Tak samo było podczas bezpośredniego spotkania z fanami. Na pierwszy rzut oka widać,
że fani są dla niej niezwykle ważni. Poświęciła
nam mnóstwo czasu i z uśmiechem witała każdą osobę. To niezwykłe jak ciepłe
stosunki mogą łączyć fana z artystą.
Wydaje mi się jednak, że dla wielu osób zgromadzonych na tego typu koncertach – plenerowych, darmowych – muzyka jest jedynie dodatkiem. Od samego występu artysty zdecydowanie ważniejsze jest wspólne zdjęcia i autograf. Sama byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że autografy mnie nie interesują, bo w końcu na mojej ścianie wisi pokaźna kolekcja podpisów obsady Pottera, ale chodzi mi o coś innego. Podczas koncertu autograf jest dla mnie sprawą zupełnie drugorzędną, podczas jego otrzymywania zdecydowanie najciekawsze jest dla mnie samo spotkanie z artystą. Kiedy kolejne osoby podtykały pod nos Natalii swoje kartki, nie patrzyli nawet na wokalistkę, od razu ustawiali się do wspólnego zdjęcia, jakby to ono było najważniejsze.
Wydaje mi się jednak, że dla wielu osób zgromadzonych na tego typu koncertach – plenerowych, darmowych – muzyka jest jedynie dodatkiem. Od samego występu artysty zdecydowanie ważniejsze jest wspólne zdjęcia i autograf. Sama byłabym hipokrytką, gdybym powiedziała, że autografy mnie nie interesują, bo w końcu na mojej ścianie wisi pokaźna kolekcja podpisów obsady Pottera, ale chodzi mi o coś innego. Podczas koncertu autograf jest dla mnie sprawą zupełnie drugorzędną, podczas jego otrzymywania zdecydowanie najciekawsze jest dla mnie samo spotkanie z artystą. Kiedy kolejne osoby podtykały pod nos Natalii swoje kartki, nie patrzyli nawet na wokalistkę, od razu ustawiali się do wspólnego zdjęcia, jakby to ono było najważniejsze.