Budka Suflera - Pożegnalna trasa koncertowa 2014
Legenda polskiego rocka. Legenda
polskiej muzyki. Ich płyta z 1997 roku – „Nic nie boli, tak jak życie” to
najlepiej sprzedający się polski album w historii. Sprzedano ponad milion
egzemplarzy! Na koncie mają 15 studyjnych płyt, zagrali tysiące koncertów na całym świecie i zdobyli setki nagród.
Budka Suflera. W tym roku zespół
świętuje 40-lecie istnienia i kończy karierę pożegnalną trasą koncertową: „A po
nocy przychodzi dzień...” Przez cały rok grupa zapełniała największe hale i
stadiony w 28 polskich miastach.
W ramach trasy zagrała dla 250 tysięcy widzów, a bilety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Miałam przyjemność być na jednym z koncertów odbywających się w ramach trasy i chciałabym Wam przedstawić małą relację z tego wydarzenia.
Było to ponad półtoragodzinne, muzyczne wydarzenie, po brzegi wypełnione największymi przebojami zespołu. Gdy zgasły światła, na scenie pojawili się członkowie zespołu. Głos zabrał Romuald Lipko, który przywitał publiczność i zaprosił do wysłuchania pierwszej części koncertu, którą otworzył utwór: „Sen o dolinie”. Krzysztof Cugowski zaśpiewał „Znowu w życiu mi nie wyszło...”, rozbrzmiały pierwsze dźwięki, a między publicznością, a artystami niemal natychmiast nawiązała się niezwykła relacja odczuwalna podczas całego koncertu. W końcu na hali zgromadzili się sami fani i wielbiciele twórczości Budki Suflera. Wśród zgromadzonej publiczności dostrzec można było osoby w każdym wieku.
„Twoje radio” było drugą piosenką, jaką zaprezentował zespół, a charakterystyczny rytm na początku utworu wprawił zgromadzonych w prawdziwą euforię. W pamięci szczególnie utkwił mi ostatni moment piosenki, gdy Pan Cugowski ostatni już raz śpiewał refren i odsunął się od mikrofonu, muzycy przestali grać, a publika zaśpiewała ostatni wers piosenki. Następnie zespół zaprezentował „To nie tak miało być” z 1988 roku i stosunkowo nowy „Bal wszystkich świętych”.
W ramach trasy zagrała dla 250 tysięcy widzów, a bilety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Miałam przyjemność być na jednym z koncertów odbywających się w ramach trasy i chciałabym Wam przedstawić małą relację z tego wydarzenia.
Było to ponad półtoragodzinne, muzyczne wydarzenie, po brzegi wypełnione największymi przebojami zespołu. Gdy zgasły światła, na scenie pojawili się członkowie zespołu. Głos zabrał Romuald Lipko, który przywitał publiczność i zaprosił do wysłuchania pierwszej części koncertu, którą otworzył utwór: „Sen o dolinie”. Krzysztof Cugowski zaśpiewał „Znowu w życiu mi nie wyszło...”, rozbrzmiały pierwsze dźwięki, a między publicznością, a artystami niemal natychmiast nawiązała się niezwykła relacja odczuwalna podczas całego koncertu. W końcu na hali zgromadzili się sami fani i wielbiciele twórczości Budki Suflera. Wśród zgromadzonej publiczności dostrzec można było osoby w każdym wieku.
„Twoje radio” było drugą piosenką, jaką zaprezentował zespół, a charakterystyczny rytm na początku utworu wprawił zgromadzonych w prawdziwą euforię. W pamięci szczególnie utkwił mi ostatni moment piosenki, gdy Pan Cugowski ostatni już raz śpiewał refren i odsunął się od mikrofonu, muzycy przestali grać, a publika zaśpiewała ostatni wers piosenki. Następnie zespół zaprezentował „To nie tak miało być” z 1988 roku i stosunkowo nowy „Bal wszystkich świętych”.
Po tym utworze Romuald Lipko znów
zabrał głos i ponownie zaprosił na scenę Krzysztofa Cugowskiego, zapowiadając
najstarszy utwór Budki Suflera – „Memu miastu na do widzenia” – jest to
pierwsza piosenka zespołu, która została wydana. Jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki przenieśliśmy się w czasie - do początków Budki
Suflera. Następnie zagrano „Pieśń Niepokorną”. Pierwsza zwrotka zaśpiewana
przez Pana Cugowskiego a cappella zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Forma
wokalna jaką zaprezentował artysta podczas całego koncertu była naprawdę
fenomenalna. Dodatkowo trudno sobie wyobrazić, aby tworzone dziś hity za cztery
dekady nadal brzmiały tak rewelacyjnie i świeżo. Następnie zespół zagrał „Cień wielkiej góry”, „Ratujmy co się da” i „Jeden raz”. Kolejnym utworem było „Takie tango”,
które jeszcze bardziej ożywiło publiczność, a później usłyszeliśmy „Cisza
jak ta”.
Podczas koncertu nie usłyszeliśmy pań śpiewających w chórku, nie stanowiło to jednak najmniejszego problemu - ich
rolę przejęła zgromadzona publiczność, która chętnie podczas ostatniego utworu
- „Jest taki samotny dom"- śpiewała charakterystyczne frazy. Podczas tej
piosenki Pan Krzysztof przedstawił
członków zespołu, którzy zagrali podczas koncertu. Na scenie ponownie pojawił
się Felicjan Andrzejczak. Panowie wspólnie dokończyli tę piosenkę, a następnie
wszyscy muzycy ukłonili się publiczności. Szybko jednak powrócili na swoje
„stanowiska” i zagrali jeszcze „V bieg”. Pod koniec tego utworu wokaliści uścisnęli sobie ręce, a Pan Cugowski ponownie zaśpiewał „Bal
wszystkich świętych” i pożegnał się z publicznością. Po bardzo głośnych
owacjach Budka Suflera powróciła na scenę. Warto zaznaczyć, że Krzysztof
Cugowski pojawił się bez swoich charakterystycznych okularów. Był to już
prawdziwy koniec, a ze sceny znów rozległy się podziękowania i pożegnalne
„Dobranoc".
Choć od tego muzycznego
wydarzenia minął blisko miesiąc, wciąż rozpiera mnie energia, jaką Budka
przekazała zgromadzonej publiczności w czasie koncertu. A musiała obdarować nas
naprawę hojne, bo było nas prawie trzy tysiące, a pozytywnej energii starczyło
dla każdego. Było to absolutnie niesamowite i niezapomniane wydarzenie. Dlatego
chciałabym serdecznie podziękować producentowi trasy - firmie "Wagart" i Agencji Artystycznej "Eskander" – współtwórcy
pożegnalnej trasy koncertowej Budki Suflera, że mogłam zobaczyć ten absolutnie niezwykły koncert jednego z najważniejszych, polskich zespołów w
historii.