Koncert zespołu Perfect - 35-lecie istnienia
Zespół „Perfect” -
żywa legenda polskiej muzyki. Każdy z nas zna chociaż kilka ich ponadczasowych
przebojów. W tym roku świętując jubileusz 35-lecia, wyruszyli w trasę koncertową,
w ramach której zagrali blisko 30 koncertów w największych miastach Polski i za granicą.
Miałam przyjemność uczestniczyć w jednym z koncertów
organizowanych w ramach trasy Enea Perfect Tour 35-lecie "Wszystko ma swój
czas". Zapraszam na relację z tego wydarzenia.
Już pierwsza zagrana przez zespół piosenka, podkreślała jubileuszowy charakter koncertu. Formacja rozpoczęła występ od „Bla bla bla” z debiutanckiej płyty. Wrażenie zrobiły na mnie efektowne wizualizacje. Nad sceną zawisło 5 ekranów, które podczas każdej piosenki wyświetlały tematyczne dopasowane grafiki. Zdecydowanie wpłynęło to na odbiór prezentowanych utworów i było ciekawym tłem dla muzyków, którzy szybko skłonili publikę do wspólnej zabawy.
Są takie utwory, które słuchane w domu nie robią na nas
większego wrażenia. Ale, gdy słuchamy ich na żywo, zapisują się w naszej
pamięci i mimowolnie wciąż powtarzamy melodię czy frazy z refrenu. Tak było właśnie
było z piosenką „Idź precz”, która utkwiła w mojej głowie i wciąż jestem
zmuszona ją nucić. Następnie
usłyszeliśmy „Lokomotywę z ogłoszenia” i
Grzegorz Markowski przywitał się ze zgromadzoną publicznością. Przedstawił członków zespołu, a także osoby
odpowiedzialne za realizację, dźwięk, światło i management. Chwilę później rozbrzmiało „Raz po raz” z
przedostatniej płyty zespołu i „Nie patrz, jak ja tańczę”.
Wokalista zespołu – Grzegorz Markowski wielokrotnie podkreślał,
że koncerty z jubileuszowej trasy są dla niego i całej formacji szczególnie
ważne. Dziękował za wspólne 35 lat i sugerował, że ma nadzieję, że dotrwają do
kolejnej okrągłej liczby lat spędzonych wspólnie na scenie. Jak sami
deklarowali, na te koncerty zaprosili
szczególnie ważnych gości. Jednym z nich jest Ryszard Sygitowicz – kompozytor, były
członek zespołu i jego współzałożyciel, który w przeddzień koncertu skończył 62
lata, a cała hala powitała go gromkimi brawami i wspólnym śpiewaniem „Sto lat”.
Wraz z zespołem zagrał parę piosenek,
poczynając od „Kołysanki dla nieznajomej na gitarze”, przez „Niewiele Ci mogę
dać” na fortepianie. Już pierwsze nuty tych piosenek zostały powitane przez gromkie oklaski publiczności,
która chętnie śpiewała ponadczasowe przeboje zespołu.
W tym czasie sama wdrapałam się na górną część trybun i
ujrzałam całą zgromadzoną publikę, która wspólnie śpiewała kolejne frazy. Było
to naprawdę niezwykłe uczucie, wysłuchać tak legendarnych piosenek, które towarzyszyły
mi od najmłodszych lat, być tak blisko legendy polskiej muzyki. Niezależnie od
tego czy lubimy twórczość tego zespołu, nie można polemizować z pozycją, jaką
wypracowała sobie ta formacja. Świadczyć może o tym choćby przyznany w tym roku
tytuł artysty 25-lecia RMF RM. Wśród dziesiątek nominowanych, Polacy wybrali
właśnie ten zespół, który nie tylko pozwala nam przenieść się w czasie, śpiewając
swoje największe przeboje z minionych
dekad, ale także prezentując najnowsze nagrania, które także stają się hitami.
Publiczność równie entuzjastycznie powitała „Pepe
wróć”, jak i „Wszystko ma swój czas” – z
najnowszej płyty, wydanej w ubiegłym roku – „Dadadam”, która już pokryła się
platyną. Z tego krążka artyści zaprezentowali także „Drogę
bez łez” i „Odnawiam duszę”. Nie zabrakło miejsca na solówki gitarzystów: Dariusza
Kozakiewicza i Jacka Krzaklewskiego, a także perkusisty - Piotra Szkudelskiego. Nie
można zapomnieć także o basiście - Piotrze Urbanku. Długie partie
instrumentalnie, nie okraszone żadnym tekstem, dodały kolorytu temu muzycznemu
wydarzeniu, a sama chemia między muzykami
budowała niezwykłą atmosferę.
Nie mogło zabraknąć także takich hitów jak „Nie płacz Ewka”,
„Autobiografia”, „Ale w koło jest wesoło”,
czy „Chcemy być sobą”. Wrażenie zrobiła
na mnie energia Pana Grzegorza Markowskiego, który przez cały czas trwania
koncertu przemieszczał się wraz z oryginalnym statywem, gestykulował, skakał, przeżywał każdą
piosenkę i emocje te przenosił na zgromadzonych fanów. Biletowane koncerty to bardzo przyjemna forma,
gdyż nie znajdziemy tutaj przypadkowych obiorców, wszyscy świadomie kupują bilety,
a później współtworzą koncert. Wśród publiczności zgromadziły się osoby w
bardzo zróżnicowanym wieku. W koszulkach z logo zespołu pod scenę przyszli
nastolatkowie, ale również dojrzali słuchacze. Na BIS zespół zagrał piosenkę „Niepokonani”, a
koncert zakończył się fragmentem „Jeszcze nie umarłem”, który wyraźnie
pokazuje, że „Perfect” nie zamierza jeszcze schodzić ze sceny i kończyć swojej działalności.
Przez trzydzieści pięć lat na scenie zespół „Perfect”
stworzył ponadczasowe utwory, których na żywo słucha się z jeszcze większą przyjemnością.
Legenda polskiej muzyki, ikona polskiego rocka, zespół, którego piosenki nucą wszystkie
pokolenia, a na ich koncerty przychodzą
ludzie w każdym wieku. Spotkanie z takim zespołem musi pozostać w pamięci na
długo, a w mojej pamięci szczególnie zapadła chwila, gdy z góry obserwowałam całą halę i
śpiewający tłum. Było to absolutnie niesamowite i niezapomniane
przeżycie, któremu towarzyszyły ciarki na plecach, radość, jak i wzruszenie.
Dlatego chciałabym serdecznie podziękować producentowi trasy - firmie
"Wagart" i Agencji Artystycznej "Eskander" – współtwórcy trasy
koncertowej Enea Perfect Tour 35-lecie „Wszystko ma swój czas”. Cieszę się, że
mogłam zobaczyć jeden z najważniejszych polskich zespołów w historii na żywo.