Lot balonem
Unieść się do góry jak ptak, wzbić ponad horyzont i szybować... Latanie fascynowało nas od wieków i choć oglądanie latających maszyn może być naprawdę ciekawe, osobiście zdecydowanie lepiej czuję się na ziemi. Perspektywa unoszenia się w powietrzu wydaje mi się przerażająca.
Pewien splot okoliczności sprawił jednak, że poleciałam.
Balonem. I było absolutnie fanatycznie!
Pewnego ciepłego, wakacyjnego poranka, po przebudzeniu, za
oknem zobaczyłam ogromny, kolorowy balon,
który znajdował się niemal nad moim oknem. Zrobiło to na mnie spore wrażenie i choć działo się to parę
lat temu, wciąż doskonale to pamiętam. W 2015 roku nadarzyła się okazja, aby
balonom przyjrzeć się bardziej świadomie, a nie przeciągając się, przecierając
oczy i zastanawiając, co właściwie widzę.
W Krzyżowej koło Świdnicy, na Dolnym Śląsku,
zorganizowano Balonowy Festiwal, gdzie
zmagali się baloniarze z Polski i innych krajów Europy, a nawet z USA. Wybrałam się na jeden z wieczornych
lotów, gdzie podczas zachodu Słońca, siedząc na polance można było podziwiać
zmagania zawodników. Dla mnie - osoby kompletnie niezaznajomionej z tematem -
po prostu fantastycznie wyglądały.
Coraz to bardziej kolorowe balony wzbijały się w powietrze i bezgłośnie szybowały. W pewnym momencie na niebie pojawił się także paralotniarz, który szybował między balonami. Otaczający nas spokój i cisza, polany, a w oddali góry, wypełniały krajobraz. Był to dla mnie szczególny czas - chwilowy odpoczynek po pierwszym tygodniu matur.
Być może ten niezwykły klimat zachęcił mnie do powrotu w to miejsce rok później. Jednakże druga edycja Balloon Festival zawitała także do innych miejscowości. Jednego dnia balony wystartowały ze Starej Kopalni w Wałbrzychu. Muszę przyznać, że w otoczeniu takich industrialnych zabudowań prezentowały się zupełnie inaczej, ale jakże ciekawie.
Być może ten niezwykły klimat zachęcił mnie do powrotu w to miejsce rok później. Jednakże druga edycja Balloon Festival zawitała także do innych miejscowości. Jednego dnia balony wystartowały ze Starej Kopalni w Wałbrzychu. Muszę przyznać, że w otoczeniu takich industrialnych zabudowań prezentowały się zupełnie inaczej, ale jakże ciekawie.
Ta część festiwalu była jednak dla mnie szczególnie ważna,
zorganizowano bowiem konkurs i udało mi się wygrać lot balonem! Co prawda wcale nie chciałam lecieć, ale przekazać możliwość lotu komuś w prezencie. Pomijając
towarzyszące temu turbulencje, skończyło się jednak tym, że parę dni później i
ja zostałam wsadzona do kosza balonu.
Startowaliśmy z placu eventowego w Starej Kopalni, który był
już bohaterem paru moich wpisów. W tym miejscu odbywały się bowiem Dni
Wałbrzycha 2015 i 2016. Wracając jednak do tematu, wraz z innymi osobami, które
miały lecieć, uczestniczyliśmy w procesie rozkładania balonu i przygotowania go do startu, asystując załodze balonu. Kilka minut później wszyscy
znaleźliśmy się już w koszu i wystartowaliśmy. Sama nie wiem kiedy oderwaliśmy
się od ziemi, było to bardzo delikatne, a jednocześnie szybkie.
Z sekundy na sekundę szybowaliśmy wyżej i wyżej, widząc już cały kompleks Starej Kopalni z góry, a także wałbrzyskie śródmieście, znajdujące się w tle - przykryte mgłą. Lecieliśmy jednak w odwrotnym kierunku, gdzie pięknie świeciło Słońce.
Szybowaliśmy nad miastem, aż w końcu minęliśmy górę Chełmiec. Odsłoniły się przed nami połacie wolnej przestrzeni, łąk, pól i lasów, a w oddali pojawiały się kolejne wzniesienia i góry. Ten widok zapierał dech w piersiach, był tak bezkresny, a wokół nas panowała kompletna cisza. Cisza przerywana co jakiś czas wystrzałami ognia, który ogrzewał znajdujące się w balonie powietrze.
Gdy unieśliśmy głowy, widzieliśmy środek balonu, pod naszymi stopami znajdował się kosz, a pomiędzy absolutnie nic, od pasa w górę nic nas nie ograniczało, można było się oprzeć, delikatnie wychylić i podziwiać otaczające nas widoki.
Z sekundy na sekundę szybowaliśmy wyżej i wyżej, widząc już cały kompleks Starej Kopalni z góry, a także wałbrzyskie śródmieście, znajdujące się w tle - przykryte mgłą. Lecieliśmy jednak w odwrotnym kierunku, gdzie pięknie świeciło Słońce.
Gdy unieśliśmy głowy, widzieliśmy środek balonu, pod naszymi stopami znajdował się kosz, a pomiędzy absolutnie nic, od pasa w górę nic nas nie ograniczało, można było się oprzeć, delikatnie wychylić i podziwiać otaczające nas widoki.
Podniebna perspektywa ukazała prawdziwe piękno regionu, w którym można byłoby zakochać się na nowo. Z góry wszystko wyglądało inaczej, ciekawiej, może i ładniej, po prostu niecodziennie. Jako osoba, która nigdy nie oderwała stóp od ziemi, byłam zachwycona tym, jak wygląda świat z takiej perspektywy. Pięknie układały się zwykłe pola i pagórki, lasy, drzewa, a nawet drogi i przemierzające je samochody. Udało mi się wypatrzeć pociąg, i kilka sarenek...
Mimo kilkudziesięciu minut spędzonych w powietrzu mieliśmy wrażenie, że minęła dosłownie chwila. W końcu lot musiał się skończyć, lądowanie było momentem, którego obawiałam się najbardziej. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że było to dość słuszne założenie, należało ugiąć nogi i uderzyliśmy o ziemię, a po chwili znów wzbiliśmy się w powietrze. Cały proces powtórzył się parę razy, aż w końcu część naszej załogi została wysadzona i za sznur trzymała balon i ściągała go ku ziemi.
Dolecieliśmy aż do Jaczkowa. Próbując prześledzić nasz lot na mapach Google, udało mi się wywnioskować, że przelecieliśmy blisko 20 kilometrów! Po wszystkim trzeba było jeszcze złożyć balon, zapakować go do przyczepy samochodu. W tym aktywnie uczestniczyliśmy dzięki załodze balonu, która chciała, abyśmy uczestniczyli w całym procesie od początku do końca i wynieśli z tej przygody jak najwięcej.
Trudno opisać słowami wrażenia, które nam towarzyszyły, wszyscy byli absolutnie oczarowani. Było to dla mnie niezwykłe i niezapomniane przeżycie. Gdybyście kiedykolwiek mieli okazję pofrunąć balonem - naprawdę warto!
Łudząc się, że kiedyś natrafi na to Pan Krzysztof Zapart,
który odpowiedzialny jest także za organizację Festiwalu Balonów w Krzyżowej,
chciałabym serdecznie podziękować za możliwość doświadczenia tego niezwykłego
przeżycia - lotu balonem. Wielkie podziękowania także za świetną atmosferę na
pokładzie i podczas całej wyprawy.
Jak wyglądają Wasze podniebne doświadczenia? Mieliście
kiedyś okazję wzbić się w powietrze, jak wspominacie swoje loty?