Maryla Rodowicz - relacja z koncertu
Koncert, o którym chciałabym Wam dziś opowiedzieć, był
naprawdę niezwykły. Nie co dzień można bowiem wysłuchać na żywo prawdziwej legendy polskiej piosenki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Pani Maryla Rodowicz jest
na polskiej scenie od zawsze. Podobnie jak jej utwory - ponadczasowe, niekwestionowane przeboje. Każdy z Was z pewnością zna ich choć kilka.
W tym roku piosenkarka świętuje pięćdziesiąt lat pracy artystycznej. Z okazji tego wyjątkowego jubileuszu, wyruszyła w trasę koncertową Diva Tour i w kolejnych miastach porywa rzesze fanów.
W tym roku piosenkarka świętuje pięćdziesiąt lat pracy artystycznej. Z okazji tego wyjątkowego jubileuszu, wyruszyła w trasę koncertową Diva Tour i w kolejnych miastach porywa rzesze fanów.
Miałam przyjemność wybrać się na koncert w Zabrzu, który odbywał się w ramach trasy Diva Tour. Zaczął się od jednego z moich ulubionych utworów - Niech żyje bal. Niezwykle mocny początek, po którym rozpoczął się prawdziwy
koncert życzeń. Pani Maryla zapytała, które piosenki publiczność chce usłyszeć
i spełniła wszystkie te oczekiwania. Może poza jednym, gdy jednej z fanów na
pytanie Co mam zaśpiewać? odpowiedział: Wszystko. Wokalistka zabawnie
skomentowała To trochę bym Was przetrzymała! Trudno to sobie wyobrazić,
ale Pani Maryla ma w swoim dorobku setki, jeśli nie tysiące piosenek, a pośród
nich dziesiątki przebojów. Krótko wspomnieć Sing Sing, Remedium, Do łezki
łezka, Polska Madonna, czy Szparka
sekretarka. Wszystkie te utwory oczywiście zabrzmiały podczas koncertu, ale
nie zabrakło także piosenek z tegorocznej płyty: Ach świecie, W sumie nie jest źle i Rumba o Gitarze, po której rozbrzmiało fenomenalne solo
gitarzysty, które przerodziło się w wariację na temat utworu Deszcze
niespokojne – z serialu Czterej Pancerni i Pies. W pewnym momencie, po
kolejnych dźwiękach gitarzysta robił pauzę, a publika wyśpiewywała kolejne
wersy piosenki. To był fenomenalny moment koncertu, aż ciarki przeszły mi po
plecach.
Na każdym koncercie trasy pojawia się gość specjalny. Na występie w Zabrzu była to Ewa Farna, która na samym początku swojej kariery, już ponad dziesięć lat temu wygrała konkurs i na jednej scenie zaśpiewała wraz z Marylą Rodowicz. Tego wieczoru wokalistki ponownie wykonały Chcę do Bodzia. Ale był to jedynie wstęp do właściwego duetu, artystki zaśpiewały razem Małgośkę. Była to absolutna petarda, dla mnie najmocniejszy punkt koncertu, kolokwialnie rzecz ujmując – sztos. Po chwili na scenie Ewa została sama i zaprezentowała swoją interpretację przeboju Łatwopalni, a następnie autorski utwór Bez łez w lekko zmienionej aranżacji. Aby nie rozpływać się zanadto, dodam tylko, że była to wprost fenomenalna kolaboracja i po cichu liczę na powtórkę.
Nie był to jednak koniec gości na scenie. Pani Maryla zaprosiła do wspólnego występu fana, który okazał się prawdziwym wielbicielem. Wielokrotnie deklarował miłość do piosenkarki, a na koniec podarował jej swoją kurtkę. Sam zdjął koszulkę i wraz z dwoma innymi fankami, zaproszonymi na scenę, tańczyli do Dziś prawdziwych cyganów już nie ma.
Wracając jednak do gwiazdy wieczoru, trzeba przyznać, że
występy Pani Maryli od lat często wzbudzają duże zainteresowanie, ale i
kontrowersje ze względu na ekstrawaganckie stroje sceniczne. "Przebiórek" nie zabrakło
i tym razem. A z każdą kolejną piosenką publiczność zdawała się coraz bardziej
ośmielać i wstawać z miejsc, aby wspólnie z Panią Marylą śpiewać kolejne
przeboje. A tymi koncert wypełniony był po brzegi. Moim osobistym odkryciem
tego wieczoru była Wielka woda, która bardzo mocno wbiła się w moją głową.
Utwory grane na żywo często odbieramy zupełnie inaczej i tak było właśnie z Wariatka tańczy, która była motywem przewodnim koncertu jubileuszowego w
Opolu. I w końcu przekonała mnie do siebie. Tego wieczoru publiczność nuciła jeszcze
takie przeboje jak: Jadą wozy kolorowe, Ballada wagonowa, czy Zakopane.
Maryla Rodowicz ma w swoim dorobku niezwykłą liczbę przebojów znanych i uwielbianych przez całe rzesze i pokolenia Polaków. Deklarowałam już, że z pewnością każdy zna przynajmniej kilka z nich, ale są też takie piosenki, które można nawet nie zdawać sobie sprawy, że wykonywała ja Maryla Rodowicz. Taka niespodzianka spotkała mnie właśnie przy Ale to już było. Zdaję sobie sprawę, że wykazuję się właśnie muzyczną ignorancją, ale jest to tak kultowa piosenka, wykonywana na tak dużej ilości gal, że gdzieś umknęło mi oryginalne wykonanie. Tą piosenką zamknięto koncert, choć oczywiście nie mogło zabraknąć bisów. Tutaj rozbrzmiały fenomenalne Kolorowe jarmarki i Szła dzieweczka. Zdaje się, że ta piosenka choć odrobinę miała ostudzić publiczność, która wciąż domagała się kolejnych przebojów.
Absolutnie nie wypominając artystce wieku, jestem pod wielkim wrażeniem, że mając siedemdziesiąt lat, można mieć taką energię, kondycję i zarażać innych tak pozytywną energią. I choć może wydawać się to pozornie łatwe zadanie, to dwugodzinny koncert, wypełniony tak szybkimi i wymagającymi piosenkami, to nie lada kłopot dla niejednego nastolatka. Z mojej strony – absolutnie czapki z głów.
Dorobku i przebojów Pani Maryli nie sposób kwestionować,
trudno wręcz sobie wyobrazić, aby jedna osoba miała w swojej dyskografii tak
wiele przebojów, które same często są już dawno pełnoletnie, a wciąż porywają
kolejne pokolenia. Trudno kwestionować
określenie – królowa polskiej piosenki. W ramach trasy Diva Tour odwiedzi jeszcze kilka polskich miast między innymi Kraków, czy Warszawę.
Ktoś z Was może się wybierze? Może mieliście okazję usłyszeć Panią Marylę na żywo? Która z jej piosenek jest Waszą ulubioną?
Ktoś z Was może się wybierze? Może mieliście okazję usłyszeć Panią Marylę na żywo? Która z jej piosenek jest Waszą ulubioną?
Zdjęcia zostały poddane autoryzacji
Polecam także relacje z innych koncertów!