Kombii - relacja z koncertu
Muzyka grana na żywo to zawsze duże emocje, dla fanów wielkie przeżycie i często niezwykłe chwile. Niezależnie, czy pasjonuje nas muzyka polskich wykonawców, czy wolimy zagranicznych twórców, to są takie polskie piosenki, które po prostu się zna. Takich przebojów duet Skawiński & Tkaczyk ma na swoim koncie co najmniej kilka. Z zespołem Kombii odwiedzili Świebodzice, gdzie w ramach obchodów Dni Miasta zagrali koncert.
Trudno wytłumaczyć publikowanie relacji z koncertu, który
odbył się już ponad półtora roku temu, ale ich piosenki, a także koncerty to
prawdziwe evergreeny. Bohaterowie
dzisiejszego wpisu mają za sobą 40 lat wspólnej pracy artystycznej. Stworzyli
przeboje, które magnetyzują kolejne już pokolenie. Grzegorz Skawiński i
Waldemar Tkaczyk - Królowie życia.
Czas, który minął od
koncertu, który chciałabym Wam opisać, nie wpłynął znacząco na odbiór występów
Kombii. Zwłaszcza w perspektywie ponad czterech dekad dorobku scenicznego.
Dlatego zaryzykowałabym stwierdzeniem, że relacja z koncertu w Świebodzicach, który
odbył się 12 czerwca 2017 roku wciąż może być aktualna.
Sam koncert rozpoczął się od drobnych problemów technicznych, muzycy zaczynali grać pierwszy utwór, gdy technika sprawiła psikusa i głośny odgłos na parę chwil opóźnił start występu. Wbrew pozorom, to tylko ożywiło publiczność, która rozpoczęła głośne owacje. Już po chwili perkusja zaczęła wybijać rytm piosenki Black and white, dołączył charakterystyczny chórek, aż w końcu rozbrzmiały gitary, klawisze i oczywiście wokal. Trzeba przyznać, że Panowie już od pierwszej piosenki zjednali sobie publiczność, która ani przez chwilę nie mogła narzekać na nudę. Koncert był bowiem po brzegi wypełniony przebojami, idealnymi do wspólnego śpiewania i zabawy - Słodkiego miłego życia, Kochać Cię za późno, czy Nasze rande vous, podczas którego zespół milkł, tylko perkusista wybijał rytm, a kolejne wersy śpiewała publiczność. Wspólnie śpiewający tłum - ogromy chór – zawsze robi na mnie wrażenie. Absolutnie uwielbiam takie momenty!
Muszę przyznać, że z tego wieczoru w pamięci najbardziej
utkwiły mi aspekty techniczne. Było bowiem naprawdę głośno, a światło padające
na wokalistę bardzo mocne. To wyróżniało ten wieczór spośród innych koncertów,
na których miałam okazję być. Nad sceną zawisły dwa ekrany, gdzie pojawiały się
wizualizacje, ale także sami muzycy. Nie zabrakło także ogromnych telebimów po
bokach sceny.
Mocnym akcentem wieczoru były także solówki muzyków. Każdy
miał dłuższą chwilę, aby zaprezentować swoje umiejętności publice, która była
bardzo zróżnicowana. Od wiernych fanów, znających każde słowo prezentowanych
piosenek, po osoby, które przyszły sprawdzić, co się dzieje. Koncerty plenerowe
mogą być pod tym względem trudne, poza fanami, znajdują się mniej lub bardziej
przypadkowi słuchacze, których teoretycznie można do siebie przekonać. W pamięci mocno zapadł mi widok chłopaka,
który przez cały koncert w dłoni trzymał płytę zespołu z autografami
członków. Koncert był przepełniony przebojami. Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie potrafiłby zanucić piosenek zespołu. Gdy rozbrzmiewały pierwsze nuty kolejnych kompozycji, tłum każdorazowo się ożywiał, bo okazywało się, że kolejny utwór, to kolejny hit.
W setliście znalazły się przeboje z każdego etapu działalności
artystycznej, zadowoleni byli więc starzy wyjadacze, jak i młodsi odbiorcy.
Gdy odbywał się koncert, Panowie Skawiński i Tkaczyk
świętowali 40 lat wspólnej pracy artystycznej, co zaakcentowali najwyraźniej
przy utworze Królowie życia. Nie
zabrakło też utworu Linia życia, czy Victoria hotel. Na BIS dostaliśmy Słodkiego miłego życia i raz jeszcze Black and
white. To stworzyło domknięcie całego występu.
Ktoś z Was był na koncercie Kombii? Jak Wasze wrażenia?
Polecam także relacje z innych koncertów!