Harry Potter kontra kościół
Pijesz? Nie.
Palisz? Nie.
Narkomania Nie.
A może Harry Potter? Taaaaak, przeczytałem go całego!
Fragment kazania Księdza Piotra Natanka z 2011 roku
Satanistyczna księga, ucząca praktyk okultystycznych,
napisana niemal przez samego diabła. Wbrew pozorom mowa o tej samej powieści
fantasty dla młodzieży, w której
zaczytują się miliony na całym świecie. Czytają, że najważniejsza w życiu jest
miłość, przyjaźń. Skąd tak rozbieżne interpretacje? Jakie właściwie zarzuty
przedstawiają przeciwnicy cyklu?
Moja przygoda z Harrym Potterem rozpoczęła się, gdy miałam 5/6 lat, dorastałam wraz z
kolejnymi książkami i ich ekranizacjami. W międzyczasie dowiedziałam się, że
seria, którą tak lubię jest zdecydowanie krytykowana przez Kościół, co mocno mnie zdziwiło. Nie mogłam zrozumieć dlaczego jesteśmy zniechęcani do
czytania książek, które mają takie przesłanie. W ostatnim czasie zagłębiłam się w zarzuty, które są stawiane tej
serii i nie mogłam się powstrzymać, aby trochę z nimi nie polemizować.
Nie trzeba zresztą specjalnie interesować się Potterem, aby
wiedzieć, że Kościół za nim nie przepada. Kiedy jednak zagłębimy się w temat
okazuje się, że to tylko niektórzy księża i inne osoby związane z religią, wypowiadają się tak negatywnie. Nie pojawiła
się bowiem żadna oficjalna opinia na temat książek J.K. Rowling ze strony
Kościoła. Wbrew pozorom nie wpisano ich (jeszcze) na listę ksiąg zakazanych.
Od dawna chciałam zabrać się za ten post i odpowiedzieć na argumenty przeciwników, punktując ich zarzuty. Kiedy jednak zaczęłam zbierać materiały i wsłuchiwać się w głos oponentów, szybko okazało się, że są one mało merytoryczne, często nawet śmiesznie i trudno traktować je poważne. Z nimi także dziś się rozprawimy, zacznijmy jednak od najczęściej powtarzanych zarzutów.
Kościelni przeciwnicy oponują, że w Potterze nie ma żadnej religii. Przemilczmy na chwilę fakt, że jest to po prostu nieprawda. Czy w każdej powieści musi występować jakaś religia? Czy to, że autorka nie opisuje, jakoby bohaterowie modlili się wieczorami, czy po prostu wierzą w Boga, oznacza, że tego nie robią? Czy fakt, że Rowling tylko raz, w całym cyklu, opisała kąpiel Harry’ego, oznacza, że przez całe 7 lat nasz bohater się nie mył? Czy fakt, że ani razu nie wspomina o Sylwestrze oznacza, że w Hogwarcie lata nie mijały?
Kiedy skończyłam czytać pierwszy tom, pomyślałam: ta książka jest tak genialna, jakby ją sam diabeł napisał!
Jest czarodziej, bo książka jest o magii, która przecież istnieje naprawdę! Rowling wie, że magia istnieje, ale w swoich książkach udaje, że to tylko żart.
Rowling bawi się swoimi czytelnikami, ale ta jej ironia nie budzi wcale rozbawienia, raczej przerażenie. Po lekturze jej książek jest dla mnie oczywiste, że osoba pisząca z takim znawstwem, tak cyzelująca wszelkie informacje na temat okultyzmu, magii i czarnoksiężników, jako postaci historycznych, z taką fascynacją bawiąca się terminami i symbolami magicznymi, jest niewątpliwie po inicjacji okultystycznej. Z lektury książki wynika, że autorka jest osobą uprawiającą to, o czym pisze, a na pewno duchowo bardzo mocno jest w tę materię zaangażowana.
Od dawna chciałam zabrać się za ten post i odpowiedzieć na argumenty przeciwników, punktując ich zarzuty. Kiedy jednak zaczęłam zbierać materiały i wsłuchiwać się w głos oponentów, szybko okazało się, że są one mało merytoryczne, często nawet śmiesznie i trudno traktować je poważne. Z nimi także dziś się rozprawimy, zacznijmy jednak od najczęściej powtarzanych zarzutów.
Magia. To najbardziej oczywisty problem. Trudno z tym
zresztą polemizować. Można powiedzieć, że książki J.K. Rowling są po prostu
osadzone w magicznym świecie, gdzie czary są czymś tak powszechnym jak
oddychanie. Biblia w oczywisty sposób
zabrania uprawiania magii, o czym przypominają przeciwnicy Pottera. Czytelnicy serii chyba jednak nie będą próbowali powtórzyć wyczynów
znanych z książek. Nawet jeżeli fani kupują, czy tworzą własne różdżki,
to nie biegają po ulicach próbując rzucić na kogoś urok. To tylko gadżet,
rekwizyt i zabawa. Nawet małe dzieci, które czytają te książki, czy oglądają
ekranizacje, zdają sobie sprawę, że nie dzieje się to naprawdę. Czego sama mogę
być idealnym przykładem, bo zetknęłam się z tą serią mając blisko pięć lat. Nie
próbowałam jednak lewitować przedmiotów, przywoływać ich do siebie za pomocą magicznej mocy. Bo tak jak przytłaczająca większość czytelników tej serii, wiedziałam, że to fikcja.
Harry Potter nie jest przecież pierwszą książką, gdzie
pojawia się magia. Gdzie leży więc problem? Że akcja dzieje się współcześnie?
Że magią posługują się ludzie, a nie zwierzęta? Przecież to wszystko już było!
Osobiście zaryzykowałabym jednak stwierdzeniem, że magia w Potterze to tak naprawdę tylko dodatek. Ułatwia życie lub je komplikuje, ale bohaterowie tych książek zmierzają się z takimi samymi problemami jak my. Mamy przecież osieroconego chłopaka, znęcanie się w szkole, pierwsze zawody miłosne, widzimy co robi z ludźmi zazdrość, aż w końcu śledzimy wojnę i próbę obalenia tyrana. Tutaj magia w żaden sposób nie pomaga, tylko wszystko komplikuje.
Osobiście zaryzykowałabym jednak stwierdzeniem, że magia w Potterze to tak naprawdę tylko dodatek. Ułatwia życie lub je komplikuje, ale bohaterowie tych książek zmierzają się z takimi samymi problemami jak my. Mamy przecież osieroconego chłopaka, znęcanie się w szkole, pierwsze zawody miłosne, widzimy co robi z ludźmi zazdrość, aż w końcu śledzimy wojnę i próbę obalenia tyrana. Tutaj magia w żaden sposób nie pomaga, tylko wszystko komplikuje.
Przede wszystkim jednak książki te pokazują, co w życiu jest
najważniejsze – miłość i przyjaźń. Tutaj nie ma miejsca na magię. Jest ona
kompletnie nieistotna. Czy to nie takie wartości chcielibyśmy wpajać, zwłaszcza młodemu, człowiekowi?
Przez bardzo długi czas nie potrafiłam zrozumieć dlaczego
Kościół tak krytykuje „Harry’ego
Pottera” przecież te książki pokazują i promuję wartości bliskie chrześcijanom - dobro, poświecenie, rodzina, miłość. Pokazują także, co może się dziać, gdy nie ma
ich w naszym życiu. Na tych wartościach opiera się cała historia.
Nie bez znaczenia jest także zachowanie matki Harry’ego,
która oddała za niego życie, a później on zrobił dokładnie to samo. Oddał życie
za swoich przyjaciół. I tutaj pojawia się największy zgrzyt. Krótko po
premierze książki pojawiła się burza komentarzy o zmartwychwstaniu Harry’ego.
Porównywanie do Jezusa i oddanie życia za innych ludzi.
Harry’emu mesjańskich zapędów nie brakuje, przez całą serię
próbuje ratować komuś życie, często narażając swoje. Jednak do zmartwychwstanie
trochę mu brakuje. On nie umarł i nie ożył, bo w
ogóle nie umarł. Był na to gotowy, chciał umrzeć, ale śmiercionośne zaklęcie ponownie nie zadziałało. W ten sposób i on oddał swoje życie, ale przeżył, zginęła
żyjąca w nim cząstka duszy Voldemorta.
Skoro jesteśmy już przy duszy, to skupmy się na zarzucie,
jakoby w Potterze brakowało ideologii chrześcijańskiej. Czy oddzielenie duszy
od ciała nie jest przypadkiem charakterystyczne dla tej religii?
Pomińmy sam pomysł rozdzielania duszy na części, ale przy
opisie dementorów bardzo wyraźnie pokazane jest rozdzielenie duszy i ciała.
Mamy nawet tego naoczny przykład, gdy dementor wysysa duszę Barty’emu
Crouchowi. Dusza znika, a zostaje ciało. W naszym świecie, to oczywiście nie
jest możliwe, ale przecież wierzymy w
odwrotność tego zjawiska, że nasza dusza żyje po śmierci.
Kościelni przeciwnicy oponują, że w Potterze nie ma żadnej religii. Przemilczmy na chwilę fakt, że jest to po prostu nieprawda. Czy w każdej powieści musi występować jakaś religia? Czy to, że autorka nie opisuje, jakoby bohaterowie modlili się wieczorami, czy po prostu wierzą w Boga, oznacza, że tego nie robią? Czy fakt, że Rowling tylko raz, w całym cyklu, opisała kąpiel Harry’ego, oznacza, że przez całe 7 lat nasz bohater się nie mył? Czy fakt, że ani razu nie wspomina o Sylwestrze oznacza, że w Hogwarcie lata nie mijały?
Zostawmy to jednak. Oczywiście, że nie jest powiedziane wprost jakiego wyznania są bohaterowie. Ale to chyba dobrze? W końcu książki dzięki temu są uniwersalne. Błędem jest jednak myślenie, że w Harrym Potterze nie
pojawiają się motywy religii chrześcijańskiej.
Nie trzeba wnikliwie studiować wszystkich
tomów, aby dostrzec obecność świąt Bożego Narodzenia. Jest to
najbardziej widoczny symbol religii, obecny w każdym tomie. Wielokrotnie wspomniany jest dzień samego
Bożego Narodzenia, ale także drugi dzień świąt, czy Wigilia, a także ferie
bożonarodzeniowe.
Bohaterowie dają sobie
prezenty, składają życzenia z okazji tych świąt, mówiąc nawet wprost Merry
Christmas. Nie Happy Holidays, jak często obecnie w Stanach Zjednoczonych, aby nie urazić osób innych wyznań, ale właśnie Wesołych Świąt (Bożego Narodzenia). Co więcej, co roku Hogwart przystrojony jest
na święta, pojawiają się choinki, czy
przypadkiem jest fakt, że jest ich akurat 12? Książki Rowling pełne są symboli
i alegorii, dlaczego tutaj nie chcemy ich odczytać?
Nie brakuje świątecznych uczt: śniadań, obiadów, czy samego balu bożonarodzeniowego. Kolejną niespodzianką może być fakt, że w książkach o magii śpiewane są kolędy. Śpiewa je na przykład Syriusz, śpiewają je nawet zaczarowane zbroje, pada nawet tytuł – Cicha noc. Mamy także bożonarodzeniową audycję w radiu. W szóstej części odnajdujemy też aniołka na szczycie choinki! Alarm! Anioł w satanistycznej księdze!
Nie brakuje świątecznych uczt: śniadań, obiadów, czy samego balu bożonarodzeniowego. Kolejną niespodzianką może być fakt, że w książkach o magii śpiewane są kolędy. Śpiewa je na przykład Syriusz, śpiewają je nawet zaczarowane zbroje, pada nawet tytuł – Cicha noc. Mamy także bożonarodzeniową audycję w radiu. W szóstej części odnajdujemy też aniołka na szczycie choinki! Alarm! Anioł w satanistycznej księdze!
Przestańmy się jednak naigrywać, poza Świętami Bożego
Narodzenia, mamy również Wielkanoc. Być może jestem niedoinformowana, ale to chyba
chrześcijańskie święto. Tym bardziej
tradycja związana z jajkami, które trójce przyjaciół przysłała mama jednego z
nich.
Kolejną ciekawostką jest Szpital Świętego Munga.
Świętego. Z tego co udało mi się
wyczytać, uznawanie kogoś za świętego jest charakterystyczne dla religii
chrześcijańskiej. Wystarczyło odrobinkę
pogrzebać i wujek Google podpowiedział, że Święty Mung, a tak naprawdę
Kentigern o przydomku Mungo istniał naprawdę. Był biskupem, a po śmierci został patronem diecezji Glasgow. Znów nie
wydaje się przypadkiem umieszczenie tej
postaci w powieści, Rowling jest bowiem związana z tym regionem.
Warto zwrócić także uwagę na Syriusza - ojca chrzestnego Harry’ego. Tutaj dochodzimy już wprost do sakramentu chrztu, który musiał przyjąć główny bohater sagi.
Trudno więc powiedzieć, że w „Harrym Potterze” brakuje motywów religijnych, wprost chrześcijańskich. Nie popadajmy też w paranoję, to nie jest książka religijna. Jest absolutnie dla wszystkich.
Trudno więc powiedzieć, że w „Harrym Potterze” brakuje motywów religijnych, wprost chrześcijańskich. Nie popadajmy też w paranoję, to nie jest książka religijna. Jest absolutnie dla wszystkich.
Mamy za sobą ogólne zarzuty, które często się powtarzają.
Przejdźmy do prawdopodobnie najważniejszego głosu w tej dyskusji - płynącego
aż z Watykanu. Jeszcze zanim Benedykt XVI został papieżem wypowiedział się na
temat Pottera, komentując pewną publikację - Harry Potter - dobry czy
zły? - autorstwa Gabriele Kuby.
W 2003 roku kardynał Joseph Ratzinger, w liście do autorki, napisał: „Dziękuję bardzo za pouczającą książkę.
Dobrze, że wyjaśnia pani sprawę Harry'ego Pottera, ponieważ jest to subtelne
uwiedzenie, które oddziałuje niepostrzeżenie, a przez to głęboko, i rozkłada
chrześcijaństwo w duszy człowieka, zanim mogło ono w ogóle wyrosnąć”.
Co zawiera więc ta książka? Sam opis publikacji mówi: Gabriele Kuby dowodzi, że w książkach o
Harrym Potterze zło jest stale obecne - z narastającą z tomu na tom
intensywnością - a jego obraz bardzo starannie fałszowany. Lektura tych
książek powoduje, że znika w świadomości naturalna bariera chroniąca przed
magią i innymi praktykami okultystycznymi, zarówno u poszczególnych
czytelników, jak i w całym społeczeństwie. Harry Potter - dobry czy
zły? jest precyzyjną analizą metod, za pomocą których ten proces się
odbywa.
Muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziona. Wydawało mi się, że Harry uczy rozróżniać
dobro i zło, ale także nie oceniać kogoś po pozorach. Potter wielokrotnie
oskarżał Snape’a, który dział na jego rzecz. Rowling na przykładach wielu
bohaterów pokazuje, że nikt nie jest tylko dobry lub tylko zły. Pokazuje
czytelnikowi, że świat nie jest czarno-biały, ale ma też odcienie szarości.
Owszem, mami czytelnika, zwodzi jego podejrzenia, kieruje nimi, ale tak właśnie
pisze się książki, zwłaszcza kryminały, gdzie mamy rozwiązać jakąś zagadkę. Podejrzewamy pewną osobę, a winny jest ktoś
inny. Tutaj jest tak samo. To tylko książki. Rozrywka.
Wracając jeszcze na chwilę do Harry Potter - dobry czy zły – znalazła się tam lista 10 zarzutów
przeciwko Potterowi. Przytoczę tylko najciekawsze, resztę możecie znaleźć tutaj.
10 argumentów
przeciw Harry’emu Potterowi:
2. Hogwart,
szkoła magii i czarodziejstwa, jest zamkniętym światem przemocy i grozy,
przekleństw i uroków, ideologii rasistowskiej i ofiar krwi, obrzydliwości i
opętania.
3. Harry Potter
nie walczy ze złem. W każdym kolejnym tomie coraz bardziej staje się widoczne
jego podobieństwo do Voldemorta, który jest uosobieniem zła. W tomie piątym
Harry zostaje opętany przez Voldemorta, co prowadzi do zniszczenia jego
osobowości.
4. Świat ludzi
jest poniżany, świat czarodziejów i czarownic gloryfikowany.
Nie mogę się oprzeć, aby tego nie
skomentować. Tutaj się zgodzę! W istocie tak jest - tak właśnie robi Voldemort! A jego przeciwnicy próbują temu zaradzić. Co
więcej Dumbledore uczy tolerancji. Pokazuje, że nie tylko czarodzieje czystej krwi
zasługują na zaufanie. Zatrudnia wilkołaka i półolbrzyma. Nikogo nie
skreśla. Harry Potter, a wraz z nim inni
czarodzieje walczą o wolność od tyrana, o równe traktowanie, nie czują się lepsi, tylko dlatego, że potrafią
władać różdżką. Tak jak Voldemort.
6. Harry Potter nie jest nowoczesną baśnią. W baśni czarnoksiężnicy
i czarownice są jednoznacznie złymi postaciami. Bohater uwalnia się z ich mocy
przez doskonalenie się w cnotach. W Harrym
Potterze nie ma nikogo, kto pragnie dobra.
7. Czytelnik
jest konsekwentnie pozbawiany umiejętności odróżniania dobra od zła. Dokonuje
się to przez emocjonalną manipulację i intelektualny zamęt.
Nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, okazuje się, że
dobre postacie nas zawodzą. Ale czy w życiu nie jest tak samo? Pojawiają się
też postacie, które wydawały się złe, a okazują się stać po dobrej stronie.
Oczywiście nie są krystalicznie dobre, tego właśnie uczy swoich czytelników Jo,
ludzie nie są czarno-biali, albo tylko źli, albo stuprocentowo dobrzy. Na nasz
charakter składają się odcienie szarości, mamy dobre i złe cechy, w pewnych
momentach zachowujemy się źle, a w innych dobrze. Czy to coś dziwnego?
10. Wiara w
kochającego Boga jest wypierana przez natłok magicznych obrazów, dlatego
szkolna indoktrynacja Harrym Potterem stanowi atak na wolność
religijną. Powinno się odmawiać udziału w szkolnych imprezach potterowskich z
powodów religijnych i ze względu na sumienie.
Brak narzucania określonych praktyk religijnych w książkach
stanowi atak na wolność religijną?
Nie będę odnosić się po kolei do każdego z argumentów,
odpowiedź na większość pojawiła się już w tym wpisie, jeśli jednak interesuje Was taka polemika,
polecam ten artykuł.
Już pierwszym sukcesom Pottera towarzyszyły krytyczne glosy ze strony
Kościoła, a raczej osób z nim związanych. W 2001 roku w Pensylwanii spalono
kilka egzemplarzy książki wraz z innymi „antychrześcijańskimi” materiałami. W
Wielkiej Brytanii potępiono telewizję BBC, która podczas Świąt Bożego
Narodzenia wyemitowała pierwszy film z serii, który zdaniem Kościoła niesie złe
przesłanie. Nie brakowało także negatywnych głosów płynących z Polski, gliwicka
diecezja skierowała pismo do szkół, w którym ostrzegała między innymi przed
serią pióra J.K. Rowling, gdzie niebezpieczny świat magii jest przedstawiany jako dobry.
Z uśmiechem można
wspomnieć księdza Natanka, ale dużo bardziej przygotowana do dyskusji zdaje się być autorka książek dla dzieci - Małgorzata
Nawrocka - której wypowiedzi odbiły się sporym echem jakiś czas temu.
Zarzuca, że w Potterze nie ma Boga, nie ma religii, co
dyskwalifikuje tę literaturę jako twórczość dla dzieci. Fakt, w tych książkach
nie są narzucane konkretne praktyki religijne, nie chodzimy z bohaterami do
Kościoła, ale czy to dyskwalifikuje tę sagę? Dzięki temu jest uniwersalna. Mogą
się w niej zaczytywać chrześcijanie, hinduiści, buddyści, judaiści, muzułmanie, czy ludzie niewierzący.
Potrzebę takiego uniwersalizmu zdaje się dostrzegać sama Pani Nawrocka, w swojej innej wypowiedzi: literatura z racji definicji powinna być takim tworem uniwersalnym, który ponad czasem, ponad epoką przenosi pewne treści nie tylko pedagogiczne, ale wręcz moralne, kulturotwórcze.
Potrzebę takiego uniwersalizmu zdaje się dostrzegać sama Pani Nawrocka, w swojej innej wypowiedzi: literatura z racji definicji powinna być takim tworem uniwersalnym, który ponad czasem, ponad epoką przenosi pewne treści nie tylko pedagogiczne, ale wręcz moralne, kulturotwórcze.
Chyba jednak nazbyt pobieżnie przeczytała owe książki, bo
nie odkryła wielu chrześcijańskich motywów, o których dziś już
wspominałam. Dlaczego nie ma Kościoła,
nieba? Bo to nie jest książka religijna, a fantastyczno-przygodowa! W innych powieściach również nie pojawiają
się takie motywy, ale nikt nie robi im z tego powodu wyrzutu.
Wypowiedzi Pani Nawrockiej można posłuchać choćby tutaj, są to zarejestrowane wywiady i audycje dla Radia Maryja, pozwolę sobie przytoczyć kilka interesujących cytatów:
To jest książka o przyjaźni
dwóch satanistów.
Kiedy skończyłam czytać pierwszy tom, pomyślałam: ta książka jest tak genialna, jakby ją sam diabeł napisał!
Jest czarodziej, bo książka jest o magii, która przecież istnieje naprawdę! Rowling wie, że magia istnieje, ale w swoich książkach udaje, że to tylko żart.
Moim zdaniem jest to książka
inicjacyjna, to nie jest zwykła literatura, po której przełknięciu dziecko pójdzie
dalej w świat.
Rowling bawi się swoimi czytelnikami, ale ta jej ironia nie budzi wcale rozbawienia, raczej przerażenie. Po lekturze jej książek jest dla mnie oczywiste, że osoba pisząca z takim znawstwem, tak cyzelująca wszelkie informacje na temat okultyzmu, magii i czarnoksiężników, jako postaci historycznych, z taką fascynacją bawiąca się terminami i symbolami magicznymi, jest niewątpliwie po inicjacji okultystycznej. Z lektury książki wynika, że autorka jest osobą uprawiającą to, o czym pisze, a na pewno duchowo bardzo mocno jest w tę materię zaangażowana.
Uważam, że to jest kolejny
efekt choroby popromiennej po Rowling, bo ona tak wysoko wywindowała poziom
negatywnych emocji, takiej złej adrenaliny, która musi się pojawić, przy
odbiorze jakiegokolwiek bodźca medialnego dla dziecka, że to jest po prostu
spirala samobójcza.
Bardzo przepraszam,
ale takie słowa rzucają cień na osobę, która je wypowiada. Nawet gdyby
zaprezentowała rzeczowe argumenty, trudno traktować je poważnie.
Ze strony Kościoła pojawiają się także ciepłe słowa w
kierunku Pottera. Muszę przyznać, że
sama lubię „testować” księży, gdy mam ku temu sposobność, pytając ich o zdanie
na temat serii Harry Potter. Jeszcze żaden wprost jej nie skrytykował, padały
raczej neutralne opinie. Ich słowa często przypominały te, które opublikowano w
najlepiej sprzedającym się, włoskim tygodniku katolickim. Gdzie napisano: Nie ma w nich nic demonicznego. Oczywiście nie znaczy to, że
chrześcijanie nie powinni krytykować niektórych aspektów
Harry’ego Pottera, czy choćby pomagać swoim dzieciom w sposób krytyczny
czytać tę książkę. Ale jest dużym błędem wszczynanie alarmu w sprawie jej rzekomych
powiązań z okultyzmem czy satanizmem.
Wróćmy jednak do ogólnych rozważań. Sama zetknęłam się z Potterem, gdy byłam bardzo mała, ale
potrafiłam odróżnić fikcję od rzeczywistości. Nie wszystkie dzieci muszą mieć
taką umiejętność, zwłaszcza tak wcześnie. Sama Rowling zaznaczała jednak, że
Harry Potter to książki dla nastoletnich dzieci. Zakładała, że po Kamień
Filozoficzny sięgną dzieci w wieku około 11 lat, czy starsze i będą rosły wraz
z każdym kolejnym tomem, tak jak jej bohaterowie. Z tomu na tom, książki robią się mroczniejsze,
są pisane innym językiem. Jednak współcześnie dzieci spotykają się ze znacznie
bardziej brutalnymi obrazami już jako kilkulatkowie. A sceny grozy z Pottera
nie robią na nich wrażenia.
Nie możemy także zapominać o wartościach, które przewijają
się przez wszystkie siedem tomów. Przyjaźń, miłość, odwaga, lojalność,
poświęcenie. W książce nie brakuje cierpienia, ale zawsze w słusznej sprawie.
Książki uczą nas tolerancji, nie oceniania powierzchownie, a nawet dawania drugiej
szansy. Uczą nas także obrony i pomocy słabszym, zdrowej rywalizacji. Potępiają
dyskryminację, pychę, kłamstwo, wykorzystywania swojej pozycji, mamy nawet
medialne manipulacje, tak dobrze znane nam z dzisiejszych telewizorów.
Książki Rowling pełne są aluzji do naszego, współczesnego
świata, ale także wydarzeń z przeszłości. Pod magicznym płaszczem pokazują
nasze, ludzkie słabości i przywary.
Dlaczego niektórzy księża i inne mocno wierzące osoby skupiają się na tym co złe? Dlaczego nie
zachęcają do tłumaczenia dzieciom jak powinno konsumować się takie książki?
Dlaczego całkowicie pomijają zalety serii, których jest naprawdę sporo. Zamiast tylko krytykować, można byłoby poznać i zachęcać do ostrożnego, mądrego
czytania.
Co o tym sądzicie? Przedstawiciele Kościoła mają rację?
Jakie jest Wasze zdanie?
Zapraszam również na materiał wideo na ten temat!
Ogłoszenie parafialne!
Stałych czytelników mogłoby to zaskoczyć,
dlatego chcę wyjaśnić, że na blogu pojawiły się reklamy.
Dlaczego zdecydowałam się na taki krok? Strona została
przeniesiona na własną domenę, co wiąże się z kosztami. Chciałabym, choć w minimalnym stopniu, je
zneutralizować. Oczywiście realizowanie prezentowanych tutaj treści również
kosztuje, ale nie marzę nawet o takich wynikach. Jeśli do końca roku udałoby
się uzbierać dziesięć złotych, to byłby duży sukces!
Dlatego jeśli podobają się Wam prezentowane tutaj materiały,
a używacie Adblocka, chciałabym zachęcić do wyłączenia go na tej stronie - dodania
bloga do wyjątków.
Reklamy to małe
banery wtopione w tekst, wyświetlane między jego akapitami. Chciałam, aby w
żaden sposób nie przeszkadzały w odbiorze strony i wydaje mi się, że to się
udało. Są to reklamy od Google, powinny więc być dopasowane do Waszych
preferencji. Oczywiście twórca nie zarabia za sam fakt umieszczenia reklam, ale
dopiero kiedy ktoś w nie klinie, ale sama możliwość pojawienia się reklamy, to szansa, że jej treść Was zainteresuje. :)
Źródła: